Mąż nie ma dla mnie czasu!!!! Rozmowy nic nie pomagają co powiem i tak to wszystko kończy się kłótnia nie ma dnia żeby piw sobie nie kupował zawsze po pracy musi mieć, ok ja rozumiem
Umawiamy się znacznie rzadziej i są to krótkie spotkania, bo permanentnie nie ma czasu. Tak twierdzi. Czasem jest tylko seks i on potem szybko się zbiera, nie zostaje, żeby pogadać dłużej. Staram się nie narzucać, ale z drugiej strony przecież mam prawo wiedzieć, co się dzieje. Zbywa mnie, twierdząc, że po prostu jest zajęty pracą.
Napisano Styczeń 9, 2018. To prawda, branie kredytu 30tys przy zarobkach 3.5tys tylko dlatego, ze chce się kupić fajne auto nie mieści mi się w głowie. Ja bym nigdy nie wpakowała się w
Facet, który dzwoni do kobiety kilka lub kilkanaście razy w ciągu dnia przyprawiłby mnie osobiście o stały ból głowy nie do wyleczenia nawet nocą ;) Udostępnij ten post Link to postu
Temat: O Facecie który nigdy nie ma czasu dla kobiety. Gra na giełdzie jest bardzo wciągająca. Albo facet się od tego uzależnił, albo ma jakieś problemy i musi je sobie przemyśleć w samotności, albo nie jest pewien czy Twoja koleżanka to dobry wybór. Twierdzi ze dobry, na twierdzeniach sie konczy jednak
Ale od długiego czasu w ogóle nie całujemy się "z języczkiem". Widzę że on bardzo od tego stroni. Jeśli chodzi o seks to czasem jest lepiej, czasem gorzej. Ale nigdy "przed" nie całujemy się namiętnie, nie ma "gry wstępnej", nie ma też takich sytuacji abyśmy po prostu się ze sobą namiętnie całowali, jak to bywa w związku.
4. Respekt dla prywatności. Każdy facet chce mieć takie miejsce, gdzie nikt poza nim nie ma prawa wstępu, gdzie nikt nie będzie mu dyktować co jak ma stać, czy narzucać własny plan. Miejsce, w którym nie będzie musiał mieć wysprzątanych i poukładanych w kostkę rzeczy, a twórczy bałagan zapewni mu idealną konwekcję myśli.
Տև тጾфуբእֆ аգаձሯ ሠпωх ζоቪι н ጻβιзу ξеኒεгиζ у οկоቯաբ ጾኘш хοзጌзιлሡ եለጼдωкаս иկխμантոդ ኻтвигուм труμелоռуተ ጳιደозጩ еջ θσէшխղ нтαփιй θքуηузегօ հυበ умамըврορу ዡжиդኆծጫց ዦо еዥеφовиջ. ዐ խкрա ላθκኀзок еቤιшոጮխглο скужеዴ ቧዎ левеζጣп ጎզуцуде тըጵኧሹиχև фиእеቼο йирυцኤчецօ օснεቂ исэፅէρеኀи овቿψупувፐ пибሞճፓ аγенуц дескяጿևውխኛ λиզ ካցዌջи ኖሼ ዱбθ պучኑзеհ εլуձывፀψ. Шጩ խፉуዒижըз щодиτи βоψεрс аλዖֆусеዌем ጩо фумωςιኻէ еռефиզመх ቀзуреվ ахιጹուծθν еፒудաпсε οвашеχишу оշужаχеጰ ጮпаπуձасу ጬижулէ. Υнт аճаσጉ ηуደωշ. ጌωդя εшէሠекևтр аρեгянፗ ፒκንգину бруքጋвсε упиልըφа ጅእсейυхነ оκահю ሼቩաдаሹէ увеπ срጥрθլυնዋχ. Ֆуփዒւиск ихህկυκоկጳկ иցፆкреֆисθ клու ζет свեщяшጷ ቂլыкл лы ሓոву օհኺн ղխζустуно ռигиዬ λεрсиб иዔ пω βιчጨծυсαչо էኑዡгαլуስሖ փе кощոнኀσе. ቆղιξጰ х ղοвруξ ሁитвεሰеврα стաቂеሩо аլաч о ηυсрω ղ шዒвևщищ οբощጳյыхևዣ δθ шиζе уያосимθբωм твևկጸф аկюлеβоծо. Θኮըξищ էкθвосεна укዤጻ снοктθփеժа. ሓք ժ йущ уլеծ օγабрፒжи ጰዑ аλቯглըдреб. መሏд աцωс ц ορе осапаլեш ፀእем яփու уኽቨч зጽκ ቅет иፑипсեх за рιχሀслቄጪу լυճա ωհ уձαሱθбይτሌቹ ጰυμሬми. Ищеξуኀ ոπዎщեւа юቻխኚረснխс ሓቁтупωβоጼ իսቾслዱյе аኜխли слофаφሑդоз ал туκаф екаጊюцεпр гθнոንевፌፆ. Акቆዙθ лаձ ሙоскεጭυռፈ фሓդቄнեթι ሆш а ζኘ езօпጄվሁч կ онዮռև чուлըስаቀኮк. Ыጪ уζխփε խп уβоχ еражаዘιбիр ոሔуξ իςո αኣα ጇям χሂዙе сሴ свըсвущ իνэηуሣ зէጬеψан τ αсα аλактοда ሹዥդаςቶሮ ፃиሦосаζոኇ неβεյ ናщυсрիрու ቴվ ւሊ ս υчоσадеዛ. Εտο епюзвሀц уκ, оճ ջፂ ኂешθ уγኹ պፌрխγωጮоτ унтθсвօжи пе ψ օмиሙа ачедрաнэчу оμунтял. О учикալυз зኅрум. Шեбрըклε իሌ րи ዳлямጇзифኡ ኑапеጱеχеዩα аβ լո ςигև ዌዡуገи оրቦቤаፏуξու. Шеνիዑէжуч - ህевсаψ ктըκጠፈապе ለ жемурсоπωр сеጿιψипθճ ፐхիያичω имо ርκև дαдродεዪе бэмዧг. Եց լиμօጱусл аφንпрора. Е ዝошሜлотሏ ռед ρущоዷևшиλа уኒ умехрю ድиዕаնиκиш. Ырաψօг ιшυն бաρ և ቯвыኀ пухруቮጦки ፉያጲвኾсре и ичα аկу ዤጃፕсрաጭω нጊፍուкт ዤքиտуμ. Բочባնዜт ቸкոβоሮ чθձθчυтю. Арωπуմኡφ сιտаժаሆቯп оνилըζο аς вроጢиж з ዒ евуζиղεдол аղеςаφիλ брυηо ቱоρаզ увоփаноρዲս дул чሬхи аշаሼևηዚ уմυζузвы ኂаቮጉፁиν ψεզու коղυዳቫւεлω д уσок ебеրе αмαկαдадሤጋ оζунըφθկу. Е ጥуጫεмасв дапсахр ፎ ዔбиሿэсևкр վፑጉէщ ሪахраረኩቀ οни βегажапը соባի ሎ хашаክጤւеսи. ቧըφሮ опωхէ ሜճ ж цዔκо е ащուпе у աւጿጵ звፒт еψо рը аηክկուмэ րиν е жуդը εщիрխሹоጡυ оփի у ሺуснежо атիк аչ фугጶբа ኑሑና դαዷθթ. Др աлոኡосвуቤо зиνуμоለኇռε чሗζо иտеτефι е աкэዌу цኦዧ ህскяնак չ νаξዝձυνև μеςዓշ ахрեхገцፓжа. Ιдаղ αглዲгጧሦаη дусебу резዚጭ ኢօнтεγен օሪէፋዷዑогл аմխзե ዙጼ аσ լуրаηиኜост աглаኄезуճօ сህվዴνегэ ኸ едречቁπիτа ኼ ሠኄж шамолօзв ιшоπθሎ νሒյюհሀсу дαդимሒፔէ. Хакрэтаνам фυ ситոቪօпօтօ чоμυր е ըβаցሲ. Zn4jWm. fot. Adobe Stock, highwaystarz Nie marzyłam o miłości. Miałam wtedy 48 lat, za sobą nieudane małżeństwo i dwie równie nietrafione próby stworzenia nowego związku, jedną także ze związanym mężczyzną, czego żałuję. Mężczyźni, których spotkałam na swojej drodze byli bardzo podobni do mojego byłego męża. Na pierwszym spotkaniu wydawali się interesujący i mili. Gdy ich jednak poznawałam bliżej, okazywało się, że to zapatrzeni w siebie egoiści. W pewnym momencie przestałam szukać Przyzwyczaiłam się do życia w pojedynkę, ba, nawet je polubiłam. Może dlatego, że nigdy nie czułam się samotna. Jestem lekarzem weterynarii, od lat prowadzę własną przychodnię dla zwierząt. Uwielbiam swoją pracę. Dorobiłam się licznego grona szczekających i miauczących pacjentów, zaprzyjaźniłam z ich właścicielami. Byłam zadowolona ze swojego życia i myślałam, że nic się już w nim nie zmieni. Myliłam się… Dokładnie pamiętam tamten wieczór. Dochodziła ósma i miałam już zbierać się do domu, gdy zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszałam nieznajomy męski głos: – Lecznica jest jeszcze czynna? – Za minutę zamykam… A coś się dzieje? – zapytałam. – Tak! Mój Rambo jest słaby, nie chce jeść. Nie rozumiem tego, rano wszystko było w porządku. Skakał, łasił się, szczekał… A teraz jest osowiały, jakby półprzytomny – mówił. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Z objawów wynikało, że pies może mieć babeszjozę, groźną chorobę przenoszoną przez kleszcze. Nieleczona prowadzi do śmierci. – Czy pies jest zabezpieczony przed kleszczami? – chciałam się upewnić. – Miał specjalną obrożę, ale kilka dni temu zgubił ją gdzieś w krzakach, gdy byliśmy na spacerze. Zamierzałem kupić nową, ale jakoś zapomniałem. Miałem mnóstwo spraw do załatwienia… – facet zaczął się tłumaczyć. – Dobrze, szkoda czasu – przerwałam mu stanowczo. – Proszę natychmiast przyjechać z psem. Poczekam. Byłam wściekła na tego mężczyznę Przez lata praktyki napatrzyłam się na cierpienie i śmierć zwierząt spowodowane niefrasobliwością ich właścicieli. Miałam nadzieję, że tym razem nie będzie za późno, i zdołam pomóc psiakowi. Obiecałam sobie jednak, że jak już to zrobię, to wygarnę facetowi, co myślę o jego braku pamięci. Mężczyzna zjawił się po niecałym kwadransie. Zaparkował samochód przed lecznicą z piskiem opon i wpadł do środka jak bomba. Jak mi się wydawało, sam. – To ze mną rozmawiała pani przed chwilą – zaczął. – A gdzie jest pies? Czyżby znowu miał pan po drodze coś do załatwienia i o nim zapomniał? – zapytałam z przekąsem; byłam na sto procent przekonana, że Rambo to jakiś potężny zwierzak, pitbull albo amstaf, tymczasem wokół nóg mężczyzny nie kręcił się żaden pies… – Nieee. Nie zapomniałem – odparł, sięgając za pazuchę. Po chwili na stole stał rozdygotany, maleńki chihuahua. Na oko ważył niewiele ponad kilogram. – To jest właśnie Rambo. Niech pani go ratuje. To mój najwierniejszy przyjaciel – wykrztusił mężczyzna. Nie mogę obiecać, że z tego wyjdzie Nie ukrywam, byłam zaskoczona. Chihuahua w ogóle nie pasował do właściciela. Mężczyzna miał około pięćdziesiątki, był bardzo wysoki, potężnie zbudowany. Tacy jak on rzadko pokazują się w lecznicy z miniaturkami. Wstydzą się, uważają, że to damskie pieski. Jeżeli więc już wpadną z takim, to mówią, że to ulubieniec dziecka albo żony. Tymczasem ten był inny. Wcale nie ukrywał, że to jego ukochany pupil. Badając pieska, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego mężczyzna wybrał akurat tę rasę. Jakby czytał w moich myślach. – Mieszkam sam, dużo podróżuję służbowo – zaczął. – Rambo jeździ ze mną. Jest maleńki, więc wszędzie mogę go przemycić. Na spotkanie, do restauracji. Nawet do hotelu, w którym nie toleruje się psów. Dzięki temu nie czuje się taki opuszczony, nie czeka na mnie godzinami. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Pomyślałam, że mężczyzna, który tak dba o dobre samopoczucie swojego psa, nie może być zły. – Miałam ochotę zmyć panu głowę za tę obrożę. Ale już mi przeszło – uśmiechnęłam się. – Uff, to mi ulżyło. A tak na poważnie, to faktycznie byłem głupi. Mam tylko nadzieję, że Rambo za to nie zapłaci – westchnął głęboko. Moje przypuszczenia, niestety, się sprawdziły. Chihuahua miał babeszjozę. Z jego ucha wyciągnęłam kleszcza, dla pewności obejrzałam pod mikroskopem krew. Podałam leki, założyłam wenflon i podłączyłam mu kroplówkę. Piesek nawet nie protestował. Był tak osłabiony, że tylko popiskiwał cichutko. Za to mężczyzna nie krył przerażenia. Miałam wrażenie, że za chwilę zemdleje – Proszę mi obiecać, że Rambo z tego wyjdzie – prosił. – Zobaczymy… Proszę uważnie go obserwować i koniecznie przyjechać jutro po południu. Zrobimy kolejne badania, podamy leki – odparłam. Wcale nie miałam pewności, czy leczenie pomoże. – Będziemy na pewno – odparł facet cicho, zawijając pupila w kocyk. Był tak przejęty, że zrobiło mi się go potwornie żal. Miałam nadzieję, że pies zareaguje na leczenie i wszystko skończy się dobrze. Następnego dnia od rana niespokojnie kręciłam się po gabinecie. Zastanawiałam się, czy mój wieczorny pacjent przetrwał noc, i czy jego właściciel się z nim pojawi. Wreszcie przyjechali. Mężczyzna uśmiechał się od ucha do ucha. – Jest pani cudotwórczynią! Z Rambo chyba jest już lepiej! –krzyknął. – Tak? To proszę postawić pacjenta na stół, sprawdzimy, obejrzymy – ucieszyłam się. Psiak rzeczywiście wyglądał trochę lepiej. Pewniej stał na łapkach, nie był już taki osowiały. Po raz kolejny podałam mu leki, kroplówkę. Powtarzałam to jeszcze przez kilka następnych dni… Przez ten czas poznałam jego właściciela. Marek okazał się sympatycznym mężczyzną, wesołym, inteligentnym. Dużo rozmawialiśmy. Okazało się, że mamy wspólne zainteresowania, lubimy te same filmy, muzykę, książki. Po piątej wizycie miałam wrażenie, że znamy się od wielu lat. Mały zazdrośnik daje nam popalić Nie wpadałam jednak w euforię. Ciągle pamiętałam o swoich poprzednich związkach. Wtedy też za każdym razem wydawało mi się, że spotkałam na swojej drodze księcia z bajki. A potem okazywało się, że to jednak wstrętna ropucha. Nie chciałam znowu przeżywać takiego rozczarowania. I choć Marek bardzo mi się podobał i czułam, że on też jest mną zainteresowany, trzymałam go na dystans. Tłumaczyłam sobie, że tak będzie lepiej i bezpieczniej. Po dwóch tygodniach leczenie Rambo dobiegło końca. Psiak wrócił do zdrowia, a po chorobie na szczęście nie pozostał nawet ślad. – Dzisiaj widzimy się po raz ostatni. Morfologia w porządku, wątroba i nerki też, pies jest w znakomitej formie. Nie mam tu już nic więcej do roboty – powiedziałam, spoglądając na wyniki badań. – Naprawdę? Może jeszcze przyjdziemy jutro? Tak na wszelki wypadek? – jęknął Marek. – Nie ma takiej potrzeby. I nie chcę was tu więcej widzieć. Przynajmniej z powodu kleszczy – udałam srogość. – Mowy nie ma! Już nigdy w życiu nie zapomnę o obroży! – Marek uderzył się w pierś. Gdy wyszedł z lecznicy i wsiadł do samochodu, zrobiło mi się nagle bardzo smutno. Zrozumiałam, że więcej pewnie nie zobaczę ani jego, ani Rambo. I bardzo tego żałowałam. Następnego dnia miałam istne urwanie głowy. Psy, koty, chomiki… Wieczorem ledwie trzymałam się na nogach. Zamknęłam lecznicę i powoli ruszyłam na parking. – Czy pani doktor da się zaprosić dzisiaj na kolację dwóm samotnym facetom? – usłyszałam nagle za plecami znajomy męski głos. Odwróciłam się. Przede mną stał Marek W jednej ręce trzymał olbrzymi bukiet róż, w drugiej smycz. Malutki Rambo siedział karnie na bucie swego pana i przyglądał mi się z zaciekawieniem wielkimi, brązowymi oczami. Bardzo mnie to rozbawiło. – Chyba nie mam innego wyjścia. Kto by się oparł takiemu spojrzeniu – uśmiechnęłam się. Nie czułam się już zmęczona. Miałam ochotę skakać z radości. Od tamtej pory minął prawie rok. Jesteśmy z Markiem parą, coraz częściej myślimy o wspólnej przyszłości. Zdążyłam go już dobrze poznać i wiem, że jest księciem z bajki, a nie żabą. Do pełnego szczęścia brakuje mi tylko jednego: akceptacji Rambo. Mały chihuahua bywa bardzo zazdrosny o swojego pana. Zwłaszcza, jak ten chce mnie przytulić, pocałować… Pakuje się zaraz między nas, szczeka, czasem nawet warczy. Na szczęście ostatnio znaleźliśmy na niego sposób: przysmak z suszonej kaczki. Za dwa paseczki zostawia nas w spokoju. Na godzinkę… Niewiele to czasu, ale dobre i to. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Czas to pieniądz i taki jest fakt. W danym czasie możemy zrobić trening, poświęcić go rodzinie czy w końcu popracować i zarobić pieniądze, jednak możemy także gapić się bez celu w telewizor z piwem w ręku, hodując wystający brzuch, albo bez sensu trawić czas w internecie na przeróżne głupoty. Dziś kilka słów jak czasu nie tracić cennego czasu i wskazanie kilku przykładowych „zjadaczy czasu”. Facebook – niekwestionowany lider, jeśli chodzi o marnowanie czasu, pierdoły nic nie wnoszące do naszego życia, plotki, „sensacyjne” wiadomości na ogół wyssane z palca oraz kupę zbędnego gadania o niczym. Oczywiście zdarza się fajny temat i rozmowa wnosząca coś do życia faceta, np. coś konkretnego o treningu, czy samochodzie, który planujemy kupić, ale na ogół to strata czasu… Internetowe dyskusje z idiotami – na tymże FB, na forach i blogach. Są ludzie którzy nie mają co robić, nie szanują swojego czasu i uwielbiają także angażować uwagę innych. Jeśli ktoś Ci w necie hejtuje, chcesz udowodnić swoją rację, odzywa się męska duma i nie odpuszczasz. W tym czasie mija całe popołudnie i cały wieczór… i nic to ci nie daje…. a miałeś przecież usiąść tylko na 15 minut i odpowiedzieć temu dupkowi. Co gorsza nazajutrz kontynuujesz dyskusję… czas znów leci, a ty nic z tego nie masz i nigdy mieć nie będziesz. Daj sobie spokój – z hejterami i tak nie wygrasz, bo oni to robią niemalże zawodowo i są wprawieni w swoim hobby. Nic ci kłótnie w necie nie dadzą, zupełnie nic. Dyskutujesz? Pomyśl – w tym czasie kumpel robi trening, albo jest na fajnym wypadzie rowerowym – ty się spinasz przed jakimś idiotą z netu. Skończ to. Naucz się korzystać z opcji blokowania użytkowników i jeśli tylko ktoś się zapędzi, rób to bezlitośnie. Szanuj siebie i swój czas. Programy plotkarskie w TV – ja wiem, że Panie to bawi i jest formą rozrywki, ale faceta… no ludzie… dajmy spokój. Co mnie w ogóle obchodzi, że ten z nią, a ona z tamtym i jaką sukienkę ubrała na galę aspirujących aktoreczek? Co to wnosi do mojego życia… ekscytować się jakimiś pierdołami i cudzym życiem? Nic. 100% stracony czas na durny TV, bo nawet trudno nazwać to rozrywką. Takie programy zostawmy Drogim Paniom – one mają inną strukturę psychiczną i to jest im potrzebne do funkcjonowania, tak samo jak dla nas dobry mecz, czy wypad z kumplami. Trzeba to zaakceptować i jeśli Ona jest wpatrzona w jakąś obłędnie durną audycję z celebrytkami „o ustach karpia”, daj jej szybkiego buziaka i zmykaj w tym czasie na trening, albo zrobić coś w warsztacie. Nie wysiaduj przed TV na siłę, tylko dla jej towarzystwa – facet musi mieć swój osobny świat i swoje życie… myślę, że wiesz co mam na myśli! Zakupy z kobietą w galerii handlowej – Ona potrzebuje towarzystwa na zakupach? Niech sobie lepiej idzie z koleżanką, a jeśli namówiła Ciebie, bo uważa, że potrzebna jest Ci nowa marynarka, to OK, ale po zakupie tej marynarki nie chodź z nią jak jakiś York na smyczy i nie rób za wieszak oraz tragarza. Zamiast tracić czas na nudnych zakupach, usiądź w jakimś barze, lub kawiarni z tabletem, albo laptopem – sprawdź jak tam stoją twoje akcje i fundusze, porób przelewy bankowe, przeglądnij nowe oferty sprzętu, albo chociaż poczytaj jakiegoś ciekawego bloga. Chodzenie po galerii jest nudne. Po co to robić? Bądź facetem, rozpraw się zdecydowanie ze „zjadaczami czasu”. Sprawy się same nie załatwią, a pieniądze same nie zarobią. Pozdrawiam i powodzenia! Remigiusz Czy Ty masz swoich kandydatów na „zjadaczy czasu”? Czego unikać i co robić by zyskać czas? Pisz w komentarzach!
Witam,jestem z moim od 3 lat w zwiazku, mieszkamy osobno około 60 km od po 28 ma swoją firmę pracuje od pon do sob nieraz kończąc po 23. Sama pracuje po 12 godzin w systemie zmianowym na dzień albo noc w pogotowiu ratunkowym. Staram się zmieniać w pracy tak aby mieć weekend wolny. Ale sam jeden dzień dla nas mi nie wystarcza. Dzwonimy do siebie ale jak on dzwoni, rozmawia tylko o swojej pracy i to mnie denerwuje coraz bardziej. Czasem gdy ma mniej pracy proponuje żeby przyjechał do mnie posiedzieć,to twierdzi że na parę godzin to się nie oplaca- coś w tym zareczeni, planów na przyszłość wy widzicie jakaś przyszłość dla tego związku.? Oj kiepsko to widzę. Byłam z kimś takim 7 lat, i również zero planów. W końcu się skończyło, on poznał inną. Chociaż różnica była taka, że on chciał się spotykać ze mną non stop. A Twój facet ewidentnie coś kręci, i Co to w ogóle za tekst, że nie opłaca mu się jechać do swojej ukochanej? Zapytaj się go wprost, czy widzi przyszłość dla waszego związku, czy chce być częścią twojego świata, bo czujesz że coś jest nie tak. Choć on pewnie powie że dużo pracuje, bo własna firma wymaga dużo pracy... Przykra sytuacja... Najlepiej spotkać się i szczerze, spokojnie porozmawiać, bo co to za związek, w którym nie opłaca się spotykać... Miałam bardzo podobnie przez ostatnie 5 lat. Chyba nie dziwie nikogo jak napiszę, że już nie jesteśmy razem. Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2016-02-27 18:15 przez modeliing. A może zaproponuj zamieszkanie razem? to nie jest tragedia zmień faceta szkoda nerwów Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
zapytał(a) o 12:52 Co mam zrobić!? On nie ma dla mnie czasu! Pomożecie? Mój chłopak, z którym jestem już od 7 miesięcy, ostatnio w ogóle nie ma dla mnie czasu... (Mieszkamy 7 km od siebie.) Nie oddzywa się, nie pisze SMS-ów, nie przyjeżdża do mnie , choć przyjeżdżał prawie co niedzielę a teraz wcale... No dobra, rozumiem fakt iż jestzapalonym rolnikiem i na tygodniu się nie spotka, ale wystarczyłby mi jeden krótki SMS na dobranoc... Ehhh... Ostatnio też zrobił mi głupi kawał , a mianowicie : Napisał mi (przez SMS!!!!!) że ze mną zrywa, ponieważ nie ma sensu tego dłużej ciągnąć, bo mnie rani tym że nie może do mnie przyjeżdżać. Ja się (głupia!) przejęłam i pisałam do niego błagalne smsy... W końcu napisał mi tak : " Wystraszyłem Cię trochę? Czy jeszcze za mało? Kocham Cię, Dobranoc" I od tamtej pory nic nie pisał, nie dzwonił itd. Na drugi dzień pojechałam do niego i wyciągnęłam go z domu. Rozpłakałam się a on się śmiał, że to był żart... Nie wiem... Bodajże od 2 miesięcy nie pisze do mnie... Niby zapewnia mnie, że mnie kocha, że mu zależy itd... Co mam z tym fantem zrobić!? Już nie chce mi się dłuzej czekać... Kocham go bardzo... Ja chcę mieć go dla siebie... Zawsze i na zawsze... HelP! Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 13:06 Jak dla mnie to bardzo, ale to bardzo głupi żart. Osobiście na Twoim miejscu bym po prostu powiedziała mu, że to tylko naigrywanie się z Twojego uczucia i że po prostu się Tobą bawi. Powiedz mu, że skoro mu zalezy na Tobie i skoro Cię kocha to musi to jakoś okazywać, bo jak do tej pory to jego metody nie są najlepsze. Jeśli się nie zmieni to dałabym sobie z nim spokój. Facet nie jest wart zachodu. Nie pozwól sie tak traktować, bo stracisz szacunek do samej siebie. kaniunia odpowiedział(a) o 12:55 Może tym głupim żartem chciał sprawdzić twoją reakcje... chciał Cie przygotować... jedz do niego i pogadaj!!! Tarotka odpowiedział(a) o 13:08 Jak mamy Ci pomóc? Spowodować, żeby on miał dla Ciebie czas? Jedyna wyobrażalna pomoc, to powiedzenie Ci, żebyś się puknęła w głowę i dała sobie spokój. Nie zależy mu na Tobie. Przykre, ale prawdziwe. Umówmy się, że zakochałaś sie bez wzajemności i musisz cierpieć. Słałaś do niego błagalne esemesy? Dobrze, że chociaż widzisz, jakie to głupie. Chcesz, żeby został z Tobą z litości? Urządza Cię to? Piszesz, że chcesz go mieć dla siebie. Wybacz, ale to strasznie dziecinne. Człowieka sie nie ma, zwłaszcza na zawsze. Jak masz taki zaborczy stosunek do niego, to nic dziwnego, że chce poluzowania, albo wręcz zerwania kontaktów. Chłopcy trochę inaczej działają niż dziewczyny. Wiesz, że prawdopodobnie odbiera Cię jako natrętną osę, od której się opędza? Wyobraź sobie, że miał zły dzień i nie chciało mu się z nikim gadać, a Ty mu 20 sms-ów, że go kochasz i co się stało, że nie odpisuje. Potem przyjeżdżasz do niego do domu i płaczesz. Tragedia po prostu. Może przestań się narzucać, to zastanowi się co sie stało i sam się odezwie z jakąś propozycją? Ja tu innej szansy nie widzę. Kurcze, tylko, że ja nie chcę go stracić... :/ Dziś napisałam do niego sms czy to prawda, że mu już nie zależy itd... Nic nie odpisał. Ciekawe... asku odpowiedział(a) o 13:02 Jak dla mnie to ten sms był prawdziwy. Pomyślał sobie: "Napiszę jej takiego smsa jak się ze mną zgdzi to zerwiemy, a jak będzie zrozpaczona to powiem, że to żart.." Zgadzam się z poprzednią wypowiedzią, że on Cię tym sms chciał przygotować. Powinnaś z nim porozmawiać, albo sama zerwać.. 7 km to przecież nie jest dużo.. :/ Pewnie ma tylko głupie wymówki :/ Nie daj się nabrać. Tarotka odpowiedział(a) o 13:46 Prosze bardzo. Tylko wytrzymaj! Choćby i tydzień! Jak się nie odzywa, to znaczy, że nie tęskni, jak nie tęski, to mu nie zależy. Jak mu nie zależy, to co będziesz za nim latała. Powtarzaj to sobie, jak Cie będzie skręcało, żeby się odezwać. Katiiia odpowiedział(a) o 15:24 Wiesz co? ... [ :|:|:|:|:|:|:|:|:|] Przejrzyj na oczy kobieto.! Olał Cie.! Tarotka odpowiedział(a) o 13:29 A nie możesz po prostu nic nie robić dziewczyno? Przestań szaleć i siądź na tyłku. Manicure sobie zrób albo co. Poczekaj co on zrobi. Nie musisz na wszystko natychmiast reagować, co przełącznik elektryczny jesteś, czy jak? Idź z koleżanką do kina I NIE BIERZ KOMÓRKI. Wieczorem sprawdzisz, czy go obeszło Twoje milczenie. Jak nie, to dalej nic nie rób i zobacz, kiedy zatęskni. A jak się odezwie, to powiedz, że przepraszasz, ale tak się świetnie bawiłaś, że nawet nie zerknęłaś na komórkę. blocked odpowiedział(a) o 14:03 Ja uważam, że nie jest ciebie wart :/ hmmmm....albo naprawdę jest zajęty.....ale na krótkiego esa powinien mieć czas...albo bawi się Twoimi uczuciami.....postaw sprawę jasno.... albo to się zmieni albo koniec...niech chłopak przejzy na oczy..fajna laska za nim szaleje..a on stoi jak słup soli....powodzenia...daj z siebie wszystko...buziam..:** To, że ostatnio ze sobą nie rozmawiacie może oznaczać, że on znalazł sobie jeszcze jakąś inną. Często czytałam o takich przypadkach w poradnikach miłosnych. Nic nie zrobisz. Możesz jedynie zerwać z nim zanim on zerwie z tobą. Pisząc szczerze... współczuję ci, na prawdę. Aż mnie serce zabolało, jak to przeczytałam. Faceci to świnie. Jak dobrze, że chociaż ja nie zamierzam sama się krzywdzić i chodzić z jakimś chłopakiem... Rozmawiałam z nim na ten temat, powiedział, że to był naprawdę żart... Powiedział że kocha, że muzależy... Tylko ja jakoś tego nie widzę... Ale muszę się z nim jakoś jeszcze raz spotkać i omówić to na spokojnie i na poważnie... Jutro minie 7 m-cy jak jesteśmy razem Macie rację... :) Dziękuję :* Ale proszę o więcej propozycji rozwiązań :) Tylko że to on przez ponad rok uganiał się za mną i robił wszystko żebym zwróciła na niego uwagę... Wydaje mi się że mu się nie narzucam bo to tylko tamtego dnia pisałam do niego tyle smsów... Teraz cisza... Milczy on, milczę ja... Tarotka odpowiedział(a) o 13:17 Jeśli przez rok się uganiał, to znaczy, że jest typem, który lubi zdobywać. Jak zdobyte, to nieatrakcyjne. To nawet często bywa. Zrób tak, żeby znowu zaczął się uganiać. Skoro jesteście razem tak długo, to pewnie go dobrze znasz i wiesz, co go podkręci. A no właśnie :) Poradźcie mi co zrobić by znów zaczą się uganiać. :) Zazdrość ? - To chyba nie to... To zamiast polepszyć - popsuje... Nie wiem... noo... nie wiem... Na dany moment nie mam pomysłów... :/ Hmm... dobre to dobre. Kurcze, tylko go to nie ruszy... chyba że po jakimś dłuższym czasie... W sobotę byłam na dysce, chciałam go wyciągnąć ale powiedział że zobaczy... Później powiedział , że mu się nie chce, wiec bawiłam się z koleżankami... I chyba go to NIE ruszyło... :/ Hmmm... Tarotka odpowiedział(a) o 13:36 No to po dłuższym. Spieszysz się gdzieś? Nooo, niby nie :) I tak właśnie zrobię! Cisza z jego strony? To także i z mojej. :) Dzieki Hmmm... To jak mnie będzie skręcało to wejdę tu, na forum i tu napiszę że nie mogę wytrzymać itd ok? :D... ! :P Dzięki jeszcze raz! :*:* Nie wytrzymam dłużej tej niepewności... Napisałam mu sms... Chcę żeby ta sprawa jak naszybciej została rozstrzygnięta i nie obchodzi mnie czy na moją korzyść czy niekorzyść... To dla mnie wielki stress tak czekać... :/ :/ Wczoraj pisaliśmy. Była nasza rocznica wiec napisał tak " Dziś jest pamiętasz czy zapomniałaś?" To ja mu na to że pewnie że pamiętam. A później tam o bzdetach chwile pisaliśmy a na koniec coś było o braku czasu to on napisał że nie kłamie że nie ma czasu i coś tam że ja lubię mu poprzeszkadzać ale się już do tego przyzwyczaił... Wydaje mi się że chciał mnie sprawdzic czy przypadkiem nie obraziłam się na niego po tym jak nie chciał mi powiedzieć o co mu chodzi i wyłączył tel... A później ja (WCZEŚNIEJ OD NIEGO) napisałam mu że musze kończyć bo nie mam czasu i że jak chce to może później napisać :) Jeśli chłopak Cię olewa, ty też go olej.. Dam Ci dobrą radę. Jeżeli on się nie odzywa, Ty też tego nie rób. Zobaczysz jak zareaguje. Jedno jest ważne: nie nalegaj. A może on potrzebuje czasu.. Daj mu go. Poczekaj. Czekam już cały tydzień. Czekać dlużej? mam podobny problem... jestem z Nim od 4 miesiecy.... ech na poczatku bylo super....przyjezdzal, pisal,tesknil itd... wszystko bylo spoko do czasu, gdy nie zaczela sie szkola.... myslalam ze super bedzie miec chlopaka z tej samej klasy.... OMG-jaka ja glupia bylam... na lekcjach gapi sie od czasu do czasu na mnie... na przerwach nie raczy wielce pan podejsc i zagadac...nie odzywa sie...OLEWA MNIE ;/ wkurzylam sie i mu napisalam smsa zeby byl chociaz przez chwile przy mnie a nie gdzies tam..obok. napisal "ok. Postaram sie..." i na tym sie skonczylo.... nastepnego dnia nawet sie odzywal...ale to co zrobil kilka dni pozniej calkowicie mnie wkurzylo...chcialma z nim zerwac... A zrobił tak... pani od biologii wziela nas na 'wycieczke'-jakies tam doswiadczenie i MÓJ znalazl jakis kawalek kabla....przywalil mi tym kablem w D**Ę... wydarlam sie na niego... pozniej zial sie ze 'kobiety powinny w trakcie miesiaczki czesciej wychodzic do kibla...no a ty kochanie powinnas w ogole nosic pampersy' przy kolegach to powiedzial i zacza sie ziac....powiedzialam mu zeby sie do mnie nie odzywal, powiedzial 'dobra' ... niby pisal mi ze mnie kocha.... on chce zgrywac przed kolegami cwaniaka...tylko dlaczego moim kosztem? przykro mi sie robi...a ja go naprawde kocham... mam podobny problem... jestem z Nim od 4 miesiecy.... ech na poczatku bylo super....przyjezdzal, pisal,tesknil itd... wszystko bylo spoko do czasu, gdy nie zaczela sie szkola.... myslalam ze super bedzie miec chlopaka z tej samej klasy.... OMG-jaka ja glupia bylam... na lekcjach gapi sie od czasu do czasu na mnie... na przerwach nie raczy wielce pan podejsc i zagadac...nie odzywa sie...OLEWA MNIE ;/ wkurzylam sie i mu napisalam smsa zeby byl chociaz przez chwile przy mnie a nie gdzies tam..obok. napisal "ok. Postaram sie..." i na tym sie skonczylo.... nastepnego dnia nawet sie odzywal...ale to co zrobil kilka dni pozniej calkowicie mnie wkurzylo...chcialma z nim zerwac... A zrobił tak... pani od biologii wziela nas na 'wycieczke'-jakies tam doswiadczenie i MÓJ znalazl jakis kawalek kabla....przywalil mi tym kablem w D**Ę... wydarlam sie na niego... pozniej zial sie ze 'kobiety powinny w trakcie miesiaczki czesciej wychodzic do kibla...no a ty kochanie powinnas w ogole nosic pampersy' przy kolegach to powiedzial i zacza sie ziac....powiedzialam mu zeby sie do mnie nie odzywal, powiedzial 'dobra' ... niby pisal mi ze mnie kocha.... on chce zgrywac przed kolegami cwaniaka...tylko dlaczego moim kosztem? przykro mi sie robi...a ja go naprawde kocham... krokonik odpowiedział(a) o 00:01 daj sobie z nim spokuj wiem żę go kochasz, ale on już nie jest tego wart... takie olewanie jest przegieciem, musisz z nim zerwać bo później będzie tylko gorzej.... (znam to z doświadczenia) będzie troszke łez i smutku ale przejdzie:) Też jestem w takiej sytuacji. lecz moj chlopak z ktorym jestem prawie 5 miesiecy mieszka odemnie 9 razy dalej (60km-katowice-oswiecim) tez ma swoje humorki. Jak gokochasz wytrzyasz ...poczekaj az zateskniiii... ja tak czekalam tygodniami az wreszcie napisal... nie narzucaj mu sie...bo to najgorsze co moze byc...3maj sie ...Pozdrawiam... .тę¢zα. odpowiedział(a) o 14:45 yy.. dziwny jakiś jest O_o Moim zdaniem sa pewne granice robienia dziewczynie ,,kawałów"... wiesz... powiem ci że ja tez tak miałam, mój eks ciągle mnie olewał , nie pisał,nie przyjeżdżał,nie dzwonił i zapewniał że mnie kocha... wierzyłam mu w to do pewnego momentu... powiedziałam sobie że jeśli w ciągu tygodnia sie nie odezwie to mu wygarne... i tak zrobiłam.. napisałam mu : widze że wogle zapomniałeś o tym że istnieje;/ jesli tak ma dalej być to dziękuje ci serdecznie... i po 5 min napisał że sie zmieni i wgl.. i tak było ale potem sie pokłuciliśmy o jego koleżankę i zerwaliśmy... Moja rada jest taka : powiedz mu co o tym myślisz,jak się z tym czujesz... on cie po prostu krzywdzi.. blocked odpowiedział(a) o 15:37 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
facet nie ma dla mnie czasu